Nadróbcie drugi sezon Ataku Tytanów


Pamiętacie jeszcze o istnieniu Shingeki no Kyojin? Japończycy pierwszy sezon oglądali latem 2013 roku, a po jego zakończeniu... O kontynuacji było wiadomo tylko tyle, że będzie. Nawet ja, ze swoim opóźnionym refleksem zdążyłem nadrobić tę serię, napisać o niej parę słów i zapomnieć, że następna faktycznie powstaje. W socialach widziałem, że niektórzy zaczęli nawet wątpić czy kiedykolwiek anime będzie kontynuowane. Sam trzymałem kciuki, żeby w końcu jednak kontynuacja się pojawiła. I tak też się stało. Cztery lata później dostaliśmy sezon krótszy, ale może to i dobrze.

Drugi sezon rozpoczyna się natychmiastowo po zakończeniu pierwszego. Nie ma żadnej przerwy w stylu "5 lat później". To oznacza również masę nawiązań i spoilerów z pierwszego sezonu, co powinno być oczywiste... Ale z doświadczenia wiem, że nie zawsze jest. Tak więc ostrzegam – nie zaczynajcie tego oglądać bez znajomości wydarzeń sprzed kilku lat.

Podobnie jak to było w pierwszej serii, niektóre wydarzenia rozciągały się na kilka odcinków, tak tutaj cały sezon to praktycznie jedno wydarzenie. Powiedziałbym, że to nawet tylko jeden dzień. A tyle nowych pytań i odpowiedzi... Przy okazji potwierdziły się niektóre z moich podejrzeń, więc zaskoczenia nie było aż tyle, ile bym chciał.


Od strony graficznej jest tak samo ładnie jak było, muzyka to nadal Hiroyuki Sawano remiksujący stworzone przez siebie samego utwory (jest na Spotify BTW), a akcji jest pełno, jest ciężko, brutalnie i często niesmacznie. Jeżeli po pierwszym sezonie byliście zachwyceni, drugi da wam to samo, z tym, że przy mniejszej ilości odcinków, bo tym razem było ich tylko 12.

I... tak naprawdę to by było tyle z (nie)recenzji. Ze względu na konstrukcję fabuły szczegółowe opisywanie serii następnych po pierwszej sensu nie ma, bo nikt by nie wytrzymał takiej ilości spoilerów. Trochę inaczej niż w przypadku Dragon Ball Super, gdzie każda seria jest od siebie znacznie inna i chociaż to kontynuacje, można je pomijać i nadal być na bieżąco. Ataku Tytanów nie da się tak oglądać.

Dlatego też nie ma co tutaj gdybać i zastanawiać się nad sensem istnienia kolosów pożerających samych siebie, tylko iść do odbiorników i oglądać. Dla niektórych stwierdzenie, że to dobry serial na zimowe świąteczne wieczory może być trochę niefajnym żartem... ale jednak uważam, że to dobra okazja, żeby nadrabiać jakieś tam zaległości. Także, kiedy babcia nie patrzy, a za oknem mróz, Attack on Titan to jedna z lepszych rzeczy jaką można obejrzeć.

Grafika tytułowa to fragment okładki drugiego sezonu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz