Nie mam problemu z liniowością The Order: 1886


Gdy dokładnie dwa lata temu na rynku pojawiła się gra The Order: 1886, nastąpił kompletny chaos. Ludzie, którzy oczekiwali głębokiej rozgrywki i system sellera, załamali się i przestali ufać deweloperom. Niektórzy nie zawiedli się na tytule Ready at Dawn, ale głównie dlatego, bo też nie interesowali się tytułem w ogóle, trafiając na niego przypadkiem lub po prostu nie tworząc gównoburzy bez wielkiego powodu. Dokładnie dwa od premiery mogę i ja dołączyć do grona osób, którym The Order: 1886 nie jest wyjątkowo obojętną produkcją.

Kupując w grudniu PS4 wiedziałem, że jedną z pierwszych gier jaką zechcę sprawdzić na tą konsolę, albo i w ogóle pierwszą, będzie The Order: 1886. Właśnie ze względu na masę mieszanych oraz negatywnych opinii. Nie bez powodu był również fakt, że z różnych screenów i urywków gameplayu zapamiętałem, że była to gra o niezwykle szczegółowej i wręcz fotorealistycznej grafice. Obawiałem się, że trafię na tytuł, który w ogóle nie będzie mi odpowiadał, zdenerwuję się wydanymi pieniędzmi w błoto i również nieco stracę zaufania zarówno do sprzętu, jak i samej gry. Jak się okazało, byłem w błędzie. The Order: 1886 to kolejny przykład na to, że nie zawsze warto iść głosem większości bez wyrabiania sobie własnego zdania na jakiś temat, bez wcześniejszego sprawdzenia tego tematu. Oczywiście, była tu pewna nutka ostrożności i rezerwy, ale jednak nie zawiodłem się na wspomniany exie PS4 tak, jak się tego można było spodziewać.

W grze wcielamy się w postać Sir Galahada, członka Zakonu Rycerzy zwalczających zło w postaci wilkołaków i wampirów.

The Order: 1886: The Movie

Nie boję się stwierdzić, że The Order: 1886 wygląda obłędnie. Twarze postaci się niezwykle szczegółowe, ich ubiór wygląda i zachowuje niesamowicie realistycznie, a otoczenie imponuje wysoką jakością tekstur i dopracowaniem w zachowaniu klimatu. Do tego reżyseria cutscenek wypada naprawdę świetnie, a dodatkowe efekty rozmycia dodają dynamiki. Świetnie odwzorowano stylistykę Londynu XIX wieku. Przez pierwsze dwie-trzy godziny, zachwycałem się niemal wszystkim. The Order: 1886 dostarcza niesamowitych wrażeń wizualnych, gorzej jeśli mamy grę po polsku. Wtedy jesteśmy zmuszeni słuchać kompletnie nieprzekonujących aktorów, jakich słyszeliśmy już w dziesiątkach innych tytułów. Niestety, polska wersja omawianej produkcji ma kilka fajnych chwil, ale całościowo nie wyróżnia się niczym dobrym na tle pozostałych lokalizacji.


Pierwsze dwie godziny wystarczyły też odpowiednio doświadczyć tak bardzo krytykowanego gameplayu. Złośliwi mówią, że The Order: 1886 to interaktywny film, ale nie jest to stwierdzenie wyjątkowo obraźliwe czy nieprawdziwe. Faktycznie od samego początku mamy mnóstwo długich cutscenek, które są rozbijane sekwencjami trzecioosobowych strzelanin. Nie ma tu otwartego świata, nie ma też co robić, poza chodzeniem i strzelaniem. Oprócz oglądania zdjęć i gazet (a nawet to wygląda niesamowicie realistycznie).


The Order: 1886: The Movie: The Game

Niestety, niektórych z zadań nie można wykonać w sposób inny, niż chcieli tego twórcy. Kiedy mamy sekwencje skradankowe, musimy i zabijać i niepostrzeżenie, ponieważ tylko taką opcję przewiduje scenariusz. 
 
Nie bolało mnie to, że muszą pozostać w ukryciu przez cały rozdział, ale raczej to, że nie mam wyboru w jaki sposób mam to zrobić. Czułem się wyjątkowo źle po raz kolejny mordując tego Bogu ducha winnego wirtualnego człowieczka. A mimo to, podziwiałem jak prawdziwie tego dokonuję. W zależności od miejsca, z którego dokonywałem ręcznej egzekucji, inaczej ona wyglądała. Twórcy wykorzystywali otoczenie terenu kiedy tylko mogli, aby nadać nieco dynamiki tytułowi.


Szkoda, że czasami efekt filmowości psuł się przez niedopracowane technikalia. Całość wygląda obłędnie, ale kiedy nagle bohater przesuwa się stojąc przy dźwigni, żeby za nią chwycić, wytrącało mnie to z trybu maślanych oczu. Nieraz modele postaci zacinały się na czymś, na czym nie powinni, chwytali się w powietrzu, albo i elementy otoczenia zaczęły mrugać. Znikające lub doczytujące się tekstury również nie pozostawiały złudzeń co do tego, że nie jest to film, ale na szczęście tych sytuacji nie było zbyt wiele.

Oto moja pierwsza platyna

Raczej nie będę wspominać The Order: 1886 jako najlepszej gry na PS4, ale jest to produkcja, która w pewnym sensie zmieniła moje życie. To właśnie w tym interaktywnym filmie zdobyłem swoją pierwszą platynę. Nigdy nie rozumiałem tej nieuzasadnionej pogoni za trofeami i powtarzania jakiegoś tytułu 15 razy tylko po to, aby w końcu wpadł achievment. Zdecydowałem jednak, że w The Order: 1886 chcę zdobyć platynę, ale nie szła za tym jakaś wyjątkowa głębia – ot okazało się, że trofea do tej gry są wyjątkowo łatwe do zdobycia. Ale, żeby nie było – nie żałuję. Feels good, man.


Rozumiem jednak, czemu gra otrzymała tak wiele hejtu. Rozumiem też tych, którzy jej bronią. Sam nie mam problemu z liniowością taką jaką zaserwowali nam twórcy z Ready at Dawn, ponieważ właśnie o to chodziło w ich tytule. Równie dobrze niektórzy mogliby wyrażać się nie przychylnie np. o Need for Speed, ponieważ tam tylko się jeździ. Zapewne The Order: 1886 nie jest najlepszą grą ze swojego gatunku, zakończenie również pozostawia wiele do życzenia, ale nie będę wspominał jej źle. W bardzo niskiej cenie dostałem ciekawą intrygę na PS4 w niepowtarzalnym klimacie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz