Rzeźba cyfrowa według Nintendo – Picross 3D: Round 2 [3DS]

Grafia promocyjna z gry Picross 3D: Round 2.

Pierwszy raz z serią Picross spotkałem przy okazji wersji 3D na Nintendo DS. Byłem oczarowany prostotą, która wciągała jak bagno do kolejnych zagadek. Był to też odpowiedni dla mnie czas na tę grę. Akurat miałem wakacje, a po pracy wieczorami uruchamiałem empetrójkę i zaczynałem rozbijać klocki na dwuekranowym sprzęciku. Teraz przyszła kolej na następcę na Nintendo 3DS i moja pierwsza myśl to „dlaczego dopiero teraz?”.

Picross nie jest serią zbyt znaną w Polsce, dlatego może nawet większość z Was zastanawia się o czym ja w ogóle piszę. Picross to gry logiczne, które polegają na „odkryciu” kształtu z zagadki. Naszym polem zabawy jest cyfrowa kartka w kratkę, dookoła której numerki informujące o tym, ile kratek w danym rzędzie powinno zostać zakolorowanych. Pierwszą odsłoną był Picross na Game Boya w 1995 roku, co świetnie urzeczywistniało ideę kolorowania pojedynczych kwadratów. Ale magicy Nintendo w 2009 postanowili zrewolucjonizować ten system i przenieść go w trzy wymiary, tworząc Picross 3D. Zasada była identyczna – należało odnaleźć kształt ukryty pod cyframi. Tym razem jednak były one bryłami trójwymiarowymi. Każda kratka stała się sześcianem.


Ciężko jest opisać grę logiczną. Picross 3D to tak naprawdę seria zagadek polegająca na tym samym. Co prawda całość podzielono na kilkanaście kategorii, w których mamy po kilka zagadek, jednakże schemat zawsze jest ten sam – wyrzeźbienie ukrytego w kostce kształtu. A w Round 2 mamy wszystkiego więcej, ładniej i lepiej. Graczom do dyspozycji dano grubo ponad 300 zagadek, a podzielono je na kilkadziesiąt rodzajów. Fajne jest również to, że do każdej skończonej rzeźby jest dodany jej opis.

Teraz możemy, a nawet musimy zaznaczać nasze kostki na dwa kolory. Niebieski jest kolorem wykorzystywanym do oznaczania zwykłych małych sześcianów. Drugim jest pomarańczowy, pod którym kryją się już przeróżne fikuśne kształty. Jeśli w danym rzędzie jest 5 kostek, a dwie z nich są pomarańczowe, być może będą one tak naprawdę kulami lub prostokątami – ale na pewno nie sześcianami, tak jak te niebieskie. Dodaje to nieco świeżości do tego już i tak odświeżonego typu gry, a w dodatku daje twórcom nowe możliwości. Teraz nie ma problemu z ukryciem w kostce konia czy globusa. Już kilka lat temu Picross 3D był bardzo unikatowy, teraz jest jeszcze ciekawiej.


Aby nie pogubić się w dwóch typach klocków, twórcy dodali nam zaznaczanie tymczasowe. Teoretycznie ma ono pomóc – jeżeli nie jesteśmy pewni, gdzie są jakie bloczki w tym rzędzie 5 sześcianików, możemy ja pokolorować orientacyjnie, co nie będzie liczyć się jako błąd, a być może rozjaśni nam nieco sytuację. Mi osobiście to oznaczenie tylko przeszkadzało i myliło.

Oko może cieszyć przyjemna i prorodzinna stylistyka, która towarzyszyła wcześniejszym grom ze znaczkiem Touch Generations! na poprzednią generację konsol przenośnych. To typowy, prorodzinny styl Nintendo. Wszystko jest idealnie czyste, bez pyłka kurzu, kolorowe, bez ostrych krawędzi, delikatne, bezpieczne. Jeśli kojarzycie reklamy Wii lub Wii U, to jest właśnie ten klimat. Ciekawie jednak twórcy podeszli do muzyki. W tle nie brzęczy nam nic simsopodobnego, a ostre jazzowe kawałki. W moim przypadku nie ułatwiały one koncentracji, ale doceniam takie rozwiązanie znacznie bardziej niż kolejny mdły zlepek tępych dźwięków.


Picross 3D: Round 2
to nadal świetna gra logiczna, ale… brakuje tu czegoś. Pierwsza trójwymiarowa odsłona była nowością, odkrywała nowe horyzonty i możliwości i po prostu wciągała. Tutaj nie ma żadnych nowinek, a jedynie kilka usprawnień do lepszej i ciekawszej zabawy. Pod pewnym aspektem jest to również krok wstecz – całkowicie pozbyto się funkcji sieciowych. Nie można już tworzyć własnych zagadek i wysyłać ich znajomym. Zamiast tego dodano opcję wymodelowania własnego amiibo. Olano również całkowicie efekt 3D. Co prawda jest on dostępny w grze, ale nie ma żadnego sensu. W trakcie zagadek operujemy tylko ekranem dotykowym i na nim zaznaczamy lub usuwamy klocki. Na górnym widzimy tylko statystyki. W takiej sytuacji nasze obiekty 3D powinniśmy widzieć tylko w menu głównym. No niestety nie. Jeśli gracie bez wyłączonego efektu 3D i zrobicie screena do Miiverse, oglądający zdjęcie nadal mogą obejrzeć je w trójwymiarze, prawda? Tylko że zdjęcie jest i tak płaskie, ponieważ w oryginale efekt był wyłączony. Na pewno nie raz się z tym spotkaliście. Tak samo wygląda efekt 3D w Picross 3D: Round 2. Szkoda, że nie dało się tutaj wprowadzić zagadek z wykorzystaniem unikatowej funkcji głębi. Liczyłem na coś w stylu minigier z Super Mario 3D Land.


Zabolało mnie tu jednak przede wszystkim ułatwienie zabawy. W pierwszej części były genialne tutoriale, dzięki którym zrozumiałem wszystkie triki wykorzystywane we wszystkich częściach i już nigdy nie musiałem ich sobie przypominać. Tutaj samouczki były nieco słabsze, i być może przez to ogólnie jest łatwiej. Wcześniej nie dość, że mogłem popełnić tylko 5 błędów, to jeszcze za każdym doliczano karny czas, a i tak zagadki miały ograniczoną jego ilość. Tym razem nie mamy ograniczeń w maksymalnej ilości popełnianych błędów oraz limitu czasowego.

Jeżeli jesteście fanami gier logicznych lub jakichkolwiek szybkich pozycji do autobusów, Picross 3D: Round 2 może być dla Was. Szczególnie polecam go wszystkim, którzy nie mieli w ogóle doczynienia z tą serią. Jest to również świetna pozycja na wieczorne odstresowanie lub poranne rozbudzenie. Nawet najmłodsi mogą skorzystać, zarówno w kwestii nauki języka, jak i ciekawostek o świecie – znajdą tu mnóstwo informacji na temat rzeźbionych figurek, a przecież tych nie brakuje. Dla pozostałych jednak prawdopodobnie zabraknie tutaj świeżości.


Przetestowanie gry było możliwe dzięki uprzejmości Nintendo Polska.

Dziękuję serdecznie Elanczewskiemu z my3ds.pl za pomoc w redakcji tekstu!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz