Okładka komiksu Gigantyczna broda, która była złem. |
Medium komiksowe jest doprawdy niezwykłe. Lata temu, czytając jeszcze Kaczora Donalda, do głowy mi nawet nie przyszło, że mogą być jakiekolwiek inne komiksy niż takie kolorowe, z superbohaterami lub postaciami z bajek. Później, kiedy dorosłem... moje zdanie się nie zmieniło. Oczywiście, że żyłem nieświadomie w błędzie, z powodu braku zainteresowania tym utworem. Nie byłem osamotniony. Na studiach, kiedy zainteresowałem się czym tak naprawdę jest komiks, i zdecydowałem, że to on będzie głównym bohaterem mojego dyplomu, innym musiałem tłumaczyć, że te historyjki obrazkowe to nie tylko antropomorficzne wizje zwierząt. Dzisiaj, szczęśliwy z powrotu do hobby z dzieciństwa, polecę komiks, który zaszokował mnie swoją prawdziwością: Gigantyczna broda, która była złem.
Niezbyt często zdarza mi się trafić na tak dobry komiks, o którym aż chce mi się napisać kilka słów. Gigantyczna broda, która była złem, jak możecie się domyślić, należy do grupy lepszego sortu. Za scenariusz i rysunki odpowiada Stephen Collins, ale niestety nie znajdziecie o tym twórcy zbyt wielu informacji. Jego najsłynniejszym dziełem jest właśnie omawiany komiks, a i tak nie porwał milionów czytelników. Branża komiksowa jest bardzo niszowa, a Collins postanowił uderzyć w naprawdę wąskie grono tej niszy.
Głównym bohaterem Brody jest Dave, mężczyzna, który pracuje w korporacji w samym centrum wyspy Tutaj. Mieści się na niej utopijne miasto, w którym obowiązuje przede wszystkim schludność. Widać to wszędzie – równo przystrzyżone trawniki, czyste chodniki, symetryczna siatka ulic, zadbane fryzury, ogoleni mężczyźni. "Tak jest estetyczniej". Wszystkim to odpowiada, nie wszyscy jednak są zadowoleni. Dave mieszka na samym skraju Tutaj. Nie chce tam mieszkać, jak i wszyscy sąsiedzi. Wszystko z powodu chaotycznego, nieprzewidywalnego morza, za którym czai się złe Tam. Żeby unikać myśli o nieuporządkowanej czeluści Tam, nawet okna w domach wychodzą tylko na stronę ulicy. Dlatego też Dave jest szczęśliwy ze swojej pracy – Konsorcjum A&C znajduje się najdalej Tam jak to tylko możliwe, a oprócz tego uspokaja go swoim bezpieczeństwem. Wykresy, które przygotowuje Dave są schludne i uporządkowane. Nie przeszkadza mu brak wiedzy, czym tak naprawdę jego pracodawca się zajmuje. Najważniejsze jest to, aby wspomniane liczby i wykresy istniały. Całą sielankę przerywa jednak broda głównego bohatera, która ni stąd ni zowąd zaczęła rosnąć w zastraszającym tempie. Broda to brak schludności, a bałagan nie może być tolerowany w Tutaj...
Rysunki zasługują na miano dzieła sztuki. Są bardzo proste, karykaturalne i niesamowicie szczegółowe. Komiks był w całości rysowany ołówkiem. Cała atmosfera jest stworzona dzięki tysiącom linii. imitujących odpowiednie faktury. Trwało to lata, ale ostateczny efekt jest niedorzecznie dobry. Miasto "tętni życiem", wzburzone morze jest prawdziwie, zaś narracja została zbudowana również w oparciu o elementy z kadrów. Collins bawi się perspektywą i nie tylko. Kolejne kadry są przedłużeniem pierwszego. Schludność i symetria Tutaj zostaje zniszczona szaleńczym wirem brody... dosłownie. Pod tym linkiem udostępniam galerię zdjęć komiksu. Wiele ze smaczków niestety nie da się dostrzec fotografiami, ale mam nadzieję, że to ułatwi Wam chociaż częściowo zrozumieć moje zachwyty. Polecam również recenzję Szafy z Komiksami.
Komiks niesłychanie dobrze opisuje nasze codziennie życie, uwypukla jego absurdy, uświadamia jaka jest ludzka natura. Nasze krucha egzystencja może być zaburzona niewielką anarchią, źle położonym długopisem, krzywą linią – ludzie boją się nieznanego, jednocześnie są niesamowitymi hipokrytami. Żyjąc na codzień nie dostrzegamy naszej małej wewnętrznej utopii, która jest w każdym z nas. Gigantyczna broda, która była złem to historia o tym jak traktujemy kogoś, kto jest inny. Nasza tolerancja jest bardzo wąska dla innego zachowania niż nasze własne. Konstrukcja fabuły to nieziemsko dobra robota i niemal do samego końca nieprzewidywalna. Brzmi to może dziwnie opisując komiks o facecie z długą brodą, ale akcja trzyma w napięciu. Faktem jest, że osoby z mniejszych miejscowości mogą nie zrozumieć widoków miasta w Brodzie, ale uważam, że komiks ten powinni przeczytać wszyscy, nie tylko korpo-ludzie. To niezła lekcja o nas samych.
Rysunki zasługują na miano dzieła sztuki. Są bardzo proste, karykaturalne i niesamowicie szczegółowe. Komiks był w całości rysowany ołówkiem. Cała atmosfera jest stworzona dzięki tysiącom linii. imitujących odpowiednie faktury. Trwało to lata, ale ostateczny efekt jest niedorzecznie dobry. Miasto "tętni życiem", wzburzone morze jest prawdziwie, zaś narracja została zbudowana również w oparciu o elementy z kadrów. Collins bawi się perspektywą i nie tylko. Kolejne kadry są przedłużeniem pierwszego. Schludność i symetria Tutaj zostaje zniszczona szaleńczym wirem brody... dosłownie. Pod tym linkiem udostępniam galerię zdjęć komiksu. Wiele ze smaczków niestety nie da się dostrzec fotografiami, ale mam nadzieję, że to ułatwi Wam chociaż częściowo zrozumieć moje zachwyty. Polecam również recenzję Szafy z Komiksami.
Komiks niesłychanie dobrze opisuje nasze codziennie życie, uwypukla jego absurdy, uświadamia jaka jest ludzka natura. Nasze krucha egzystencja może być zaburzona niewielką anarchią, źle położonym długopisem, krzywą linią – ludzie boją się nieznanego, jednocześnie są niesamowitymi hipokrytami. Żyjąc na codzień nie dostrzegamy naszej małej wewnętrznej utopii, która jest w każdym z nas. Gigantyczna broda, która była złem to historia o tym jak traktujemy kogoś, kto jest inny. Nasza tolerancja jest bardzo wąska dla innego zachowania niż nasze własne. Konstrukcja fabuły to nieziemsko dobra robota i niemal do samego końca nieprzewidywalna. Brzmi to może dziwnie opisując komiks o facecie z długą brodą, ale akcja trzyma w napięciu. Faktem jest, że osoby z mniejszych miejscowości mogą nie zrozumieć widoków miasta w Brodzie, ale uważam, że komiks ten powinni przeczytać wszyscy, nie tylko korpo-ludzie. To niezła lekcja o nas samych.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz