Cóż za piękna gra... The World Ends with You [NDS]

The World Ends with You

Bardzo lubię wracać do poprzedniej generacji konsol. Przy grach na te sprzęty spędziłem naprawdę mnóstwo czasu, ale nie tylko nostalgia mnie przyciąga do niejednokrotnie leciwych już dzisiaj pozycji. Często są to gry bardzo innowacyjne, jedyne w swoim rodzaju, oryginalne. Jedną z nich jest The World Ends with You, niecodzienny RPG od Square Enix.

Akcja TWEWY dzieje się we współczesnym Tokio, w dzielnicy Shibuya. Głównym bohaterem jest aspołeczny nastolatek, Neku Sakuraba. Chłopak nie lubi przebywać wśród ludzi, ale ponieważ jest na to ciągle skazany, odcina się od świata muzyką dobiegającą z wielkich słuchawek, które ciągle nosi. Pewnego dnia budzi się z amnezją na środku ulicy. Nikt go nie zauważa, potwory grasują po ulicach, te zaś są pozamykane niewidzialnymi ścianami. Co gorsza, Neku jest zmuszony do współpracy z innymi ludźmi, ponieważ trafił do alternatywnego świata, który jest tak naprawdę... grą. Nie jest w stanie sam stawić czoła zagrożeniom. Zgodnie z mottem gry "trust your partner" młodzieniec musi znaleźć innego gracza i zawrzeć z nim pakt współpracy. Od tego momentu obaj będą dzielić się swoją energią życiową, itemami, razem toczyć walki i żyć. Mają 7 dni, aby ich zapobiec usunięciu ich własnej egzystencji, wrócić do normalnego życia oraz dowiedzieć się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Ponieważ jest to "gra w grze", tutaj również spotkamy administratorów, moderatorów, NPC-ów, itp. Jest tu wiele nawiązań do ówczesnej popkultury, ale na wierzch wyłożone są problemy z samoakceptacją nastolatków. Każdy z nich ma jeszcze swoje własne, boi się odtrącenia wśród rówieśników z powodu niemodnych ubrań i pomimo tak kruchej psychiki okazuje się, że chce żyć. Z czasem jednych bohaterów zaczynamy lubić bardziej innych mniej. Wszyscy są świetnie napisani, ich motywacja jest prawdziwa. Wierzyłem do samego końca w poczynania nastolatków i ich wypowiedzi, byłem zafascynowany ich uporem. Nic nie wydawało mi się sztuczne. Intryga obecna w grze jest niebanalna, a zakończenie... no cóż, to trzeba przeżyć samemu.

The World Ends with You to pełnoprawny RPG z krwi i kości. Mamy poziomy, questy, ekwipunek, otwarty świat (czasami)... Po prostu wszystko, czego moglibyśmy się spodziewać po grze tego typu. Wszystko to jednak ma tutaj swój własny urok i nie jest takie sztampowe. Aby walczyć potrzebujemy przypinek. Każda z nich ma swój własny poziom, kategorię i typ ataku. Niektóre piny mogą nawet ewoluować w inne, a niektóre zdobędziemy tylko poprzez wymianę z innymi, prawdziwymi graczami z własną kopią gry. W zależności od konkretnego pina, w różny sposób aktywujemy go na polu walki. Do niektórych musimy mazać po ekranie dotykowym jak szaleni, inne wymagają konkretnego ruchu. Co ciekawe, jako że również Neku sterujemy za pomocą ekranu dotykowego, gra bardzo dobrze rozpoznaje nasze ruchy. Bardzo rzadko miałem sytuację, że bohater zrobił nie to czego oczekiwałem. Jednocześnie widzimy naszego partnera na górnym ekranie, którym... również sterujemy za pomocą strzałek. Tak, walki toczymy dwoma bohaterami naraz i nie da się tego zmienić. To jest cała kwintesencja TWEWYtrust your partner. Nasi bohaterowie dzielą ten sam pasek HP i olewając zupełnie jeden z ekranów po pewnym czasie po prostu nie będziemy w stanie przejść dalej. Opinie o tym systemie walki są różne, jedni się zachwycają, innych wręcz odrzucał. Osobiście bardzo to polubiłem... tak jak i niemal wszystko inne.

Jako że wylądowaliśmy we współczesnym królestwie szału zakupowego i mody, my również musimy się im poddać. Znajdziemy tu zapyziałe sklepy na rogu w ciemnej uliczce, zaś te bliżej centrum są drogie i ekskluzywne. Nasze piny oraz ubrania mają różne marki i w danym sektorze zupełnie co innego panuje w trendach. Grając, możemy zmienić tą sytuację, innymi słowy wpływamy na modę. Styl graficzny można opisać jako komiks amerykański połączony z japońskim. I to też świetnie pasuje do całości. Przygaszonym kolorom przygrywa nowoczesna popowa muzyka idealnie wpisując się w uliczny klimat. Soundtrack z TWEWY zmienił moje spojrzenie na muzykę z gier, zaś jeden z utworów do dziś jest moim dzwonkiem w telefonie, pomimo kilkukrotnej zmiany sprzętu.

Ale nie tylko to mi zaimponowało. The World Ends with You sprawiło, że ogólnie patrzę na całą branżę grową nieco inaczej. Gra trafiła w swój bardzo dobry czas, ale również i mój. W wielu sytuacjach potrzebowałem czegoś takiego jak TWEWY. Jest to dla mnie masa wspomnień zarówno tych ciepłych, jak i gorzkich. Tym bardziej jest mi niezwykle przykro, że jest to pozycja, która niezbyt dobrze się zestarzała. Kiedyś spędziłem przy niej mnóstwo godzin, maksowałem jak tylko mogłem. Poznałem Shibuyę z każdej strony, polowałem na wszystkie bardzo rzadkie potworki, wykonywałem zadania, levelowałem i ewoluowałem wszystkie możliwe do zdobycia piny. Mój save miał ponad 84 godziny! Niedawno uruchamiając grę po raz pierwszy od kilku lat, nie byłem w stanie grać dłużej niż godzinę. Niestety, całość psuje fakt zaznajomienia się z intrygą ale również i ten gameplay stał się jakoś mało przystępny, muzyka nuży, a pixelowata grafika zaczęła kuć w oczy. Gra wygląda zupełnie inaczej niż ją zapamiętałem. Nie jest to też gra dla każdego. Oczywiście nie oznacza to, że nie warto dać jej szansy. To nadal masa frajdy na dziesiątki godzin, niesamowita fabuła i żywi bohaterowie. Pomimo ograniczeń sprzętowych, TWEWY wyglądało świetnie, a efekty psującej się gry... Ups! Nic więcej nie mówię!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz